Tym razem z innej bajki... Romantycznie...
Cały weekend minął mi pod znakiem reaktywacji bujanego fotela. Taki oto jegomość ukrywał się na strychu, silnie naznaczony znakiem czasu... Chciałam kiedyś zabrać się za odnowę siedziska z rafii, ale zestawy naprawcze były zbyt drogie... Czekał na odpowiedni moment. I właśnie nadszedł czas na reaktywację... Zapragnęłam mieć romantyczny, pastelowy dodatek do ogrodu lub na balkon. Fotel przetarty papierem, przy okazji naprawione uszkodzenia, oparcie i siedzisko wycięte ze sklejki przez wspierającego moje marzenie o romantycznym fotelu męża, za co z całego serca dziekuję...
Całość trzykrotnie pomalowana farbą Pachnący jałowiec Viva Garden.
Jestem zachwycona...
Po metamorfozie:
Przed metamorfozą:
Teraz juz ze spokojniejszą głową mogę się oddać błogiemu kołysaniu i kończyć kapturzasty merynosowy kardigan...
Komentarze
Prześlij komentarz